Książka DIABEŁ I CZAROWNICE jest zbiorem historyjek sensacyjno-obyczajowych napisanych w oparciu o wydarzenia stanowiące ciemną plamę na historii europejskiej i amerykańskiej cywilizacji pod hasłem "palenie czarownic". Ciemny odcień tej plamy jest o tyle szokujący, że - co zostało uwypuklone we wstępie do książki - procesy o czary nie toczyły się w mrocznych czasach walki o ogień, gdy ludzie posługiwali się raczej prostymi gestami aniżeli słowem, ale - najpierw w epoce Renesansu, a później Oświecenia. Kiedy płonęły stosy z żywymi kobietami, świat wypełniony był poetami, inżynierami, astronomami, fizykami i matematykami. W latach masowego tępienia czarownic epokowe dzieła generujeli tacy uczeni jak Kopernik, Newton, Koepler, Leonardo da Vinci. Ziemia dawno już przestała być płaska i posłusznie krążyła wokół Słońca. Odkryto Amerykę. A mimo wszystko uczeni, którzy kładli podwaliny pod ogólną wiedzę o zmieniającym się świecie, nie dysponowali prawie żadną siłą przebicia. Nie mieli radia, telefonu, prasy, telewizji. Były jedynie ambony, z których masowo kolportowano zło. W ciągu minionego tysiąclecia chrześcijańskie korzenie Europy wyrastały z popiołów tysięcy chrześcijan, których inni chrześcijanie palili na stosie posługując się przy swoim bestialstwie imieniem mężczyzny Boga. Jak na ironię losu, bestiami okazali się potomkowie tych chrześcijan, którzy jako pierwsi doznali bestialstwa na własnej skórze rozszarpywanej poprzez lwy ku uciesze widowni. Minęło kilkaset lat i role odwróciły się - prześladowani awansowali na prześladowców, stosując jeszcze bardziej wykwintne metody zbrodni niż poprzednicy, a równocześnie gwarantując gawiedzi podobną "rozrywkę" serwując jej strach o życie na każdym kroku. Zamiarem autora nie było dogłębne analizowanie warunków społecznych, służących za podłoże do upowszechniania się tego ludobójstwa trwającego przez cztery wieki. Na treść książki składają się tak zwane obrazki z życia, ukazujące mentalność ludzi nie tylko prostych,ponadto wykształconych, traktujących prześladowanie rzekomych czarownic (czarowników zresztą dodatkowo) jako obowiązkowy rytuał na chwałę Boga. I co najgorsze, na straży tego rytuału stało duchowieństwo! Czasy się zmieniają, a my zmieniamy się razem z nimi i dlatego dziś można już relacjonować to wszystko z pewną dozą ironii dla podkreślenia ciemnoty, jaka towarzyszyła tamtym niechlubnym dniom wypełnionym prześladowaniami i torturą. Oczywiście bez obawy, że ktoś zaprowadzi nas na stos podpalony przez stanowczo religijnego kata. Mirosław Prandota jest dziennikarzem, który - jak sam twierdzi - książki pisze wyłącznie w wolnych chwilach. Tak naprawdę trudno jest ustalić, ile wolnych chwil można wygospodarować dla siebie w zawodzie dziennikarskim nawet dlatego, iż podobno dziennikarzem jest się przez 24 godziny na dobę. Tymczasem Mirosław Prandota zdążył już napisać 19 książek, nie kierując się przy tym żadnymi preferencjami tematycznymi. W jego dorobku są równocześnie książki obyczajowe jak i sensacyjne, satyryczne, reportażowe, a nawet jeden romans. Wśród pozycji cieszących się największym powodzeniem są: przygodowa opowieść partyzancka "Łańcuch krwi", romans "Sam przeciw sobie" i powieść satyryczna "Taniec życia".