Przejmujący, sugestywny tom, w którym obserwujemy przechodzenie między osobistym doświadczeniem zawieszenia, daremności, przemijania a doświadczaniem metafizycznym: szukaniem sensu, Boga, swego miejsca w świecie. Sny, które przywołują obrazy apokaliptyczne i złowieszcze — poczucie nieuchronnego kresu, odpowiedzialności za świat, które biją z tego tomu, układają się w przewrotny lament nad sobą i światem. W tym hiperbolicznym świecie jest też trochę miejsca na inne charakterystyczne dla Mikołajewskiego motywy: rodzinę, wyraziste komentarze, przekorne pytania, pokazywanie szorstkiej rzeczywistości przez epizod, szczegół.