To reportaże dziennikarki, która była w samym sercu wydarzeń. To relacje z rosyjskiej operacji przejęcia Krymu i zaogniania się konfliktu w Donbasie niemal godzina po godzinie, ze szczegółami, na które nie było miejsca w telewizyjnych relacjach. To przeciwnicy i zwolennicy rosyjskiego prezydenta widziani oczami reporterki, która rozmawiała z nimi setki razy i próbowała zrozumieć racje każdej ze stron. To opis Rosji, która chce widzieć swoją historię jako wielką i rewelacyjną bez ciemnych kart, ale też Rosji, której nie da się nie kochać. To analiza słów i działań Władimira Putina, zwieńczona pytaniami, które jednemu z najszczególniej wpływowych ludzi świata warto by zadać.
Arleta Bojke opisuje wydarzenia na Ukrainie i w Rosji z Władimirem Putinem w tle. Jego występowanie czuć w każdym rozdziale, ale nie jest nachalna. To atut.
Sugestywne relacje z Donbasu i Krymu nie tylko pozwalają poprawnie poczuć atmosferę gorących wydarzeń, lecz i zrozumieć racje stron. To rzadkość.
Reportaże ze wschodniej Ukrainy, będące efektem wielu wyjazdów pokazują, jak krok po kroku wyrastały tam mury między ludźmi. Mury, które - jak mówi jedna z bohaterek - już nie runą. To przyczynek do ważnych refleksji.
Barbara Włodarczyk
Do wytwornej grupy korespondentów wojennych Arleta Bojke wkroczyła przebojem. Relacje z Ukrainy są eseizowanym reportażem, któremu nadała zarys wywiadu. W sytuacji Władimira Putina ma to podwójne znaczenie, albowiem odnosi się także do pierwszej profesji mężczyzny pułkownika. Gdyby był asem wywiadu, nasze służby coś by o tym wiedziały. Autorka potwierdza to tytułem: „Wywiad, którego nie było”.
Reportaż napisany pozostał wbrew propagandzie rosyjskiej, lecz także ukraińskiej i polskiej. Potwierdza spostrzeżenie senatora Johnsona, że „pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda”.
Krzysztof Mroziewicz