Wieczór się wyraźnie rozkręcał. Wszyscy wykazywali przerażającą ruchliwość i rzadko spotykaną gorliwość w donoszeniu różnorodnych przedmiotów, wszyscy prezentowali nieporównaną inwencję w wymyślaniu nowych pragnień i potrzeb. Pod czerwoną lampą trwały nieruchomo tylko trzy pary butów. Dwie z nich należały do Leszka i Henryka, którzy siedzieli obok siebie, konwersowali w dziwnym, niemiecko-angielskim języku o wadach i zaletach rozmaitych typów jachtów i zajęci byli sobą tak, iż nie zwracali uwagi na resztę towarzystwa, trzecia zaś do Edka. Edek jeszcze nie opuszczał swego miejsca, pod ręką miał znaczne pudło, zastawione zapasem napojów i używał ich bez wyboru i bez ograniczeń. - Alicja! - ryknął nagle, przekrzykując panujący hałas, przy czym w ryku jego dźwięczała wyraźna nagana. - Alicja!!! Dlaczego ty się narażasz!!! (fragment powieści)