Czym była Polska Rzeczpospolita Ludowa i co nam po niej pozostało w III Rzeczpospolitej?
Jaki był rzeczywisty klimat społeczny panujący w kraju w okresie stalinowskim?
Kim byli, gdzie pracowali, w jakich warunkach mieszkali, co jedli i jak się ubierali mieszkańcy Warszawy w okresie odbudowy ze zniszczeń wojennych?
Które peerelowskie mity i stereotypy przetrwały zmiany ustrojowe w Polsce?
Czy homo sovieticus jest w każdym z nas?
Książka opowiada jednocześnie o życiu powszednim Polaków w okresie PRL, jak i o ówczesnych wydarzeniach politycznych, kulturalnych, obyczajowych oraz o fenomenach społecznych. Autor nie stroni od refleksji wokół różnic i podobieństw tamtego czterdziestopięciolecia i III Rzeczpospolitej – przeważnie w sferze mentalności, polskich kompleksów, lęków i fobii. Do dziedzictwa minionego okresu zalicza pomiędzy innymi roszczeniową postawę wobec państwa, silny syndrom autorytarny, niezachwianą wiarę w moc nakazów i zakazów, niezrozumienie procedur i zasad charakterystycznych dla państwa demokratycznego. Jako inne komponenty odziedziczonego bagażu wskazuje zjawisko nadmiernej ostrożności w mówieniu o niektórych sprawach, strach przed braniem odpowiedzialności za podejmowane decyzje czy wreszcie brak szacunku dla prawdy jako wartości w życiu publicznym. Refleksje te prowadzą autora do zadania sobie pytania: „Dziedzictwo mentalne PRL jest tak obfite, iż podjąłem kiedyś nawet rozważania na temat tego, czy w ciągu tych czterdziestu pięciu lat powstał albo przynajmniej zaczął powstawać naród peerelowski?”.
W początku lat dziewięćdziesiątych Zbigniew Brzeziński stwierdził, że wychodzenie Polski z systemu komunistycznego potrwa mniej więcej tak długo, jak długo system ten istniał, to znaczy około czterdziestu pięciu lat. Wyznać muszę, że pomyślałem wtedy, że autor tych słów nie wyjątkowo wie, co mówi, a my na pewno z peerelowskim dziedzictwem poradzimy sobie w ciągu 10, no, najwyżej 15 lat.
Z dzisiejszej perspektywy nie ulega już najmniejszej wątpliwości, iż prof. Brzeziński miał rację. On okazał się być chłodnym realistą, a ja – w najlepszym razie – naiwnym idealistą. Nie można bowiem w tak niedługim czasie zerwać z dziedzictwem komunizmu, który miał ambicję być równocześnie
i światopoglądem, i ideologią, i doktryną polityczną, i prądem filozoficznym, i systemem ekonomicznym, i Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić, skoro choćby Mojżesz poprzez czterdzieści lat prowadził Żydów poprzez pustynię nim dotarli do Ziemi Obiecanej. Okres PRL to nie była wprawdzie egipska niewola, lecz jednak doświadczenie Polaków na tyle dotkliwe, iż nie sposób przejść nad nim do porządku i bez problemów zerwać z jego dziedzictwem.