Klasyka literatury tajwańskiej po raz pierwszy w Polsce! Napisane poprzez Sanmao Saharyjskie dni to autobiograficzna relacja z życia pisarki na Saharze, na której mieszkała wraz ze swym hiszpańskim mężem Jose Maria Quero y Ruizem.
Pełen humoru styl autorki i bogata i zajmująca treść wzbudziły poruszenie już od pierwszego wydania książki, którą dodrukowywano czterokrotnie w ciągu półtora miesiąca. W 1979 roku,,Reader's Digest" opublikował w piętnastu językach Opowieść o Chince na pustyni autorstwa Sanmao w m.in.
w Australii, Indiach, Francji, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii, Meksyku, RPA i Szwecji. Niektóre opowiadania ukazywały się sukcesywnie w przekładach na takie języki jak angielski, wietnamski, francuski, a także czeski.
Utwory Sanmao zdecydowanym krokiem weszły na arenę międzynarodową. Saharyjskie dni to pierwszy przekład literatury tajwańskiej w Polsce! Sanmao (właściwie nazywała się Ch'en P'ing ) to jedna z najbardziej znanych pisarek z Tajwanu.
Urodziła się 26 marca 1943 roku, zmarła 4 stycznia 1991 roku w wieku 47 lat, popełniając samobójstwo po długiej depresji. Utwory Sanmao oraz ona sama ze względu na swą wyjątkowość obrosły już legendą w świecie literatury chińskojęzycznej.
W Saharyjskich dniach Sanmao żywym i energicznym piórem wzbudziła w czytelnikach tęsknotę za piaskami pustyni. Jej opowiadania należą dziś do klasyki literatury podróżniczej, a jej szczery powab, a także historia związku z ukochanym Josém zyskały sobie podziw i uznanie.
Fragment książki:,,Po raz pierwszy zobaczyłam ten lud, który lubi ubierać się za każdym razem w ciemnoniebieskie szaty. Dla mnie było to wejście w krainę baśni z innego świata. Wiatr przywiewał w naszą stronę odgłosy śmiechu bawiących się dziewczynek.
Gdzie są ludzie, tam czas płynie nad wyraz żywo i atrakcyjnie. W tym zapadłym, zacofanym i zabiedzonym miejscu życie rozkwitało tak samo bujnie jak gdzie indziej, nie walczyło resztką sił o przetrwanie. Dla ludów pustyni warunki i koleje życia w takim środowisku były czymś zupełnie normalnym.
Gdy patrzyłam na unoszące się dymy z palenisk, wydawało mi się, iż żyją tu sobie jak u pana Boga za piecem. Uważam, iż nieskrępowane niczym życie jest cywilizacją ducha".