Niezwykły esej po raz pierwszy ukazał się w roku 2000 i po dziś dzień wpływa na sposób opowiadania o Europie Środkowo-Wschodniej. "Jeśli miałbym wymyślić dla Europy Środkowej jakiś herb, to w jednym z jego pól umieściłbym półmrok, a w innym, pustkę".
Znajdujemy te słowa na kartach książki Andrzeja Stasiuka i Jurija Andruchowycza. Taka jest właśnie nasza część świata w oczach tych dwóch rewelacyjnych autorów. Jeden to Polak, drugi pochodzi z Ukrainy. W swoich znacznych esejach rozważają dzieje ziem leżących na polsko-ukraińskiej granicy, a także ludzi, którzy na terenach tych żyli i żyją po dziś dzień.
"Moja Europa: Dwa eseje o Europie zwanej Środkową” to książka, która została wydana po raz pierwszy w roku 2000. Z ogromną przyjemnością demonstrujemy naszym czytelnikom jej kolejne wznowienie. Stanowi ona wspaniały przykład tego, jak konkretnym środkiem wyrazu jest esej.
Leży ON gdzieś na pograniczu nauki i poezji, z każdej z tych dziedzin czerpiąc to, co najlepsze. Nauka daje mu więc erudycję, poezja zaś, moc oddziaływania na wyobraźnię czytelnika. Dlatego też lektura tych tekstów pełna jest zadumy i nostalgii, a przy tym daje ogromną satysfakcję.
Piękno natury, zawirowania historii oraz ludzkie losy, którym historia ta skomplikowała ścieżki wołają do nas z kart książki "Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową". Książka ukazała się w Niemczech, w Chorwacji, we Francji, na Ukrainie i Węgrzech, w Rumunii i Hiszpanii.
Jeśli Dwa eseje powstały na zamówienie, tym lepiej; marzyłbym sobie, żeby ich autorzy podjęli się opracowywania kolejnych tematów, widząc już oczyma duszy biblioteczkę traktującą o tlenie, nowych środkach przekazu czy reformie oświaty.
Nie byłyby to bez dwóch zdań próby w manierze Bouvarda i Pécucheta. Liczyłbym raczej na widoczny w omawianych esejach rozmach polihistorów: następców jońskich filozofów natury, renesansowych myślicieli, angielskich poetów metafizycznych, których talent umożliwia rozważanie struktury materii, poznawanie Kabały, doradzanie Księciu i smakowanie trunków.