Pierwszy egzemplarz autorski podarowałam ojcu, lecz czas mijał, a tata nic nie mówił. Był genialnym człowiekiem, niełatwo było mu jednak zaimponować, miałam więc niewielką nadzieję, że przeczyta moje Obłokobujanie.
Dopiero kilka lat później, niedługo przed śmiercią, powiedział mi: „Patricio, przeczytałem twoją książkę". Byłam przygotowana na słowa krytyki, toteż zdumiałam się, że ojciec taką skromną propozycję w ogóle nazywa „książką".
„Jesteś korzystną pisarką", powiedział i zrobił mi kawę. Był to jedyny tego rodzaju komplement, jakim mnie w życiu obdarzył. Ktoś zapytał kiedyś, czy byłabym skłonna uznać Obłokobujanie za bajkę. Zawsze uwielbiałam i uwielbiam bajki, obawiam się jednak, że ta książeczka do nich nie należy.
Wszystko w niej jest autentyczne i w całości zgodne z prawdą. Praca nad nią wyrwała mnie z dziwnej apatii, żywię zatem nadzieję, że Obłokobujanie choć do pewnego stopnia napełni także czytelnika podobnie nieokreśloną, niecodzienną radością.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.