Boję się przeminąć jak wiatr. Jeśli, wydając tomik poezji, zbliżę się w jakiś sposób do osiągnięcia upragnionej nieśmiertelności w oczach przemijającego świata, będzie to największa zapłata, jaką może otrzymać człowiek.
Nie jest nowością, iż w dobie komputeryzacji niewiele kto sięga po książkę, a już naprawdę mały procent sięga po poezję. A przecież generuje ona naturalną warstwę człowieka, jest częścią naszego organizmu. Jeśli potrafisz się wzruszyć, znaczy to ni mniej, ni więcej, iż masz w sobie cząstkę poety, możesz wytwarzać obfite rzeczy tu i teraz.
Lepiej albo gorzej. W tej książce znajdują się wiersze, które posiadają na celu poruszyć ludzkie serca, by szukały w życiu czegoś więcej aniżeli tylko tego, co jest widoczne dla oczu. Aby chciały podbijać świat, by stały się nieodłączną częścią kultury.
By żyjący dziś ludzie stali się legendami dla potomnych. A opowieści o nich historiami urastającymi do rangi mitów. Do tego jesteśmy stworzeni. Żeby sięgnąć dalej niż sięgają gwiazdy. Ta książka powstała, aby po śmierci małego człowieka istniała rzecz, która w jakikolwiek sposób będzie cząstką jego ciała i duszy tu na ziemi.
To nie jest buta, to chęć wybicia się spośród przeciętności. To świadomość, że, odchodząc, mogę albo tylko odejść albo żyć wiecznie. To dobór. Wydaję ją, bo mogę, wydaję, bo nikt mi nie zabroni. Mam szansę, mam możliwości.
Gdy będziesz u kresu dni, czego będziesz najszczególniej żałował?