Powieść nagrodzona Bookerem. Kolombo na Sri Lance, rok 1990. Czas brutalnej wojny domowej. Maali Almeida – fotograf wojenny, hazardzista i sprzedawczyk – zostaje zabity. Jego ciało spoczywa na dnie jeziora Beira, a dusza ulatuje do absurdalnego urzędu, typu biura wizowego w zaświatach.
Tam Maali dostaje siedem dni na rozwiązanie zagadki swojej śmierci i zamknięcie niedokończonych ziemskich spraw. Jednak w sytuacji Maalego śmierć mogła przyjść z każdej strony. Jako fotograf, którego fotografie posiadają moc obalania rządów i uniemożliwiania wojnom, ma wrogów wszędzie – od rządowych siepaczy poprzez Tamilskie Tygrysy po rewolucjonistów.
Poszukiwania prowadzą przez jego pogmatwane związki i skomplikowaną relację z matką, a także krajobraz ogarniętego krwawą wojną domową państwa. Niewiele jest powieści, które przywodzą na myśl Agathę Christie, Salmana Rushdiego, Johna le Carrégo i Stranger Things – lecz tej się to udaje.
"Siedem księżyców Maalego Almeidy" jest baśnią dla dorosłych, ponieważ jest baśnią o wojnie domowej. Starożytni Grecy uważali, że gdy takowa się wydarza, każdy musi się opowiedzieć po którejś ze stron.
Maali stara się raczej żyć swoim życiem hazardzisty i przypadkowego kochanka, a nade wszystko: fotografa. Gdy chęć na zaangażowanie przychodzi, sądzi, że wcale nie jest ono polityczne. Dopiero w miejscu, które w naszej cywilizacji nazwalibyśmy czyśćcem albo Szeolem – tam, gdzie się rozmawia z mądrymi lampartami i z nieudolnymi biurokratami – może pojąć, jak nad wyraz się pomylił.
Czyta się to świetnie, a zakończenie jest oczyszczające. Wojciech Engelking Powyższy opis pochodzi od wydawcy.