Położenie geograficzne Sycylii od wieków predysponowało ją do odgrywania kluczowej roli w świecie śródziemnomorskim. W starożytności Grecy rywalizowali o nią z Kartaginą i pomiędzy sobą, aż wreszcie ich spór rozstrzygnęło pojawienie się nowego gracza w postaci Rzymu, dla którego wyspa odegrała ogromną rolę w ekspansji, stanowczo w kierunku Afryki Północnej, ale także dla wyżywienia Italii i swobody żeglugi po ich mare nostrum.
Ponad dwadzieścia wieków później znaczenie tej położonej centralnie na Morzu Śródziemnym wyspy nie zmieniło się zbytnio. Dodanie trzeciego wymiaru sprawiło jedynie, iż Sycylia stała się,,niezatapialnym lotniskowcem" w rywalizacji państw Osi i Sprzymierzonych na tym akwenie, co z najróżniejszym skutkiem wykorzystywały te pierwsze.
Niemniej ten stan rzeczy wzmacniał jedynie fakt, że mimo kontroli Suezu i Gibraltaru Brytyjczycy, a później Alianci, mieli na Morzu Śródziemnym związane ręce. Niniejsza książka opowiada o tym, jakimi meandrami musiały iść plany Aliantów Zachodnich, by wreszcie zdecydowano się na atak na tę wyspę, choć dla wielu lądowanie tam może się teraz wydawać logiczne, zwłaszcza jeśli rozpatrywać to jako bezpośrednie następstwo zwycięstwa w Afryce Północnej i wykonanie posunięcia precyzyjnie odwrotnego, jak swojego czasu Rzymianie, tj.
przeprawienia się na Sycylię z Tunezji. Niemniej inwazja na tę wyspę miała wielu poważnych konkurentów, z których największym było dążenie administracji Roosevelta, usilnie naciskającej na lądowanie w Europie północno-zachodniej już w 1943 roku, a to celem odciążenia ZSRR w jego śmiertelnych zmaganiach z Wehrmachtem.