Zabić potwora czy ogolić brodę lub ostrzyc? Dla niego nie ma żadnej różnicy. Jest robota, trzeba ją wykonać.
Golibroda, wojak, płatny morderca, cwany lis - jednym słowem Brzytew. Pamiętacie go? Kto sięgnął po pierwszą część przygód Golimistrza, ten pamięta niewątpliwie, bo trudno zapomnieć tak nietuzinkowego bohatera. Jeśli natomiast ktoś go do tej pory nie zna, to po pierwsze teraz ma nadzwyczajną okazję, aby ten brak nadrobić, po drugie wcale nie musi szukać początku tej opowieści. Brzytew wkracza w nowy rozdział życia, a przeszłość, cóż, pojawia się czasem w niedługich wspomnieniach, nie ma już jednak znaczenia.
Mimo nowych okoliczności (przyrody i nie tylko), mimo zmian, jakie zachodzą w charakterze Golimistrza (szlachetnieje! No, dobra, odrobinę), w dalszym ciągu pozostaje on spryciarzem, mistrzem we władaniu bronią najróżniejszą i pogromcą potworów wszelakiej maści, które staną mu na drodze.
W historii tej roi się od przygód (i humoru), szczęk szabel ogłusza, pod nogami chlupocze krew i woda, która odegra tu ważką rolę. Może nie tyle sama woda, co pewne wodne stworzenie. Jakie i jaką rolę? Przeczytajcie, to się dowiecie.