Czterej Amerykanie, jeden Polak, kompleks Riese i tajemnice III Rzeszy
Kiedy plany budowy Tysiącletniej Rzeszy stają się coraz mniej realne, naziści wciąż wierzą, iż wyprodukują wunderwaffe – cudowną broń – która pozwoli im zwyciężyć. W przededniu klęski zapada decyzja, aby wyniki prac badawczych, złoto oraz zrabowane w całej Europie kosztowności ukryć i przechować do czasów, kiedy posłużą odbudowie niemieckiej potęgi. Jednym z głównych miejsc tej akcji ma się stać Dolny Śląsk. Przypadek sprawia, że siedemdziesiąt lat po wojnie pilnie strzeżona tajemnica wychodzi na jaw. W jej posiadanie wchodzą czterej mieszkańcy Florydy, byli nurkowie wojskowi, którzy hobbystycznie uprawiają nurkowanie na wrakach. Ekspresowo się orientują, iż wdepnęli w niebezpieczną aferę. Owiany legendami podziemny kompleks przyciąga ich jednak jak magnes…
– Proszę, niech pan usiądzie. – Kolejny nieduży gest okazany młodemu oficerowi miał być dowodem zaufania. – Czytając pańskie akta, dochodzę do wniosku, iż nie jest pan w stu procentach przekonany o nadchodzącym i nieuchronnym zwycięstwie.
Spojrzał w twarz podwładnego, która choćby na moment nie drgnęła. Taki wstęp mógł być zapowiedzią rychłego transportu do obozu koncentracyjnego albo czegoś wręcz przeciwnego. Na przykład powierzenia zadania, które wymaga lojalności i oddania z zasady szefowi wywiadu. Te myśli przemknęły poprzez głowę Albina Weltena, który jednocześnie zdał sobie sprawę, że gdyby miał być aresztowany za defetyzm czy brak wiary w Tysiącletnią Rzeszę, nikt żeby go nie wzywał do gabinetu szefa.