Miłość to ostatnia rzecz, o której się myśli, gdy padają słowa: obóz koncentracyjny.
A jednak setki zachowanych listów, tych oficjalnych i tych przekazywanych gdzieś ukradkiem z narażeniem życia, są najkorzystniejszym dowodem na to, że miłość za drutami istniała i była ludziom skazanym na obóz bliższa niżeli może się wydawać. Pragnęli normalności, która nagle przestała być normą. Pragnęli wolności, bo każdy powinien być równy. Pragnęli wreszcie dzielić się miłością, bo to ludzkie, odruchowe, dające nadzieje. A jej poczucie niejednokrotnie było tożsame z wolnością.
Sylwia Winnik napisała reportaż na podstawie ponad 200 listów, a także grypsów i przekazów ustnych byłych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Lublinie, potocznie nazywanego Majdankiem.
Z korespondencji wyłania się nie tylko ogólny obraz okrucieństwa wojny, ale także historia konkretnych osób, rodzin. Wśród nich losy: Zofii Kołeckiej-Fugiel, Danuty Brzosko-Mędryk, rodziny Kozerów oraz Leokadii i Kurta Szczudło. Jest także historia chłopca, który w obozie zakochał się w dziewczynie. Nie znamy ich imion ani szczegółów pobytu. Jest jednak pamięć o bukiecie chabrów wrzuconym poprzez okno baraku. Ostatni przejaw zauroczenia.
Treści listów dotyczące samego obozu były w głównej mierze fragmentem prawdy albo jej przeinaczeniem. Oficjalne treści były cenzurowane przez SS, a dane, które renomowano za niewłaściwe – wymazywane lub zaciemniane. Więźniowie niejednokrotnie szyfrowali słowa w sposób zrozumiały tylko dla odbiorcy. Dziś ich znaczenia można się jedynie domyślać lub szukać prawdopodobieństwa w wydarzeniach historycznych czy relacjach świadków. To proste słowa o głębokim znaczeniu. Pisane w ciszy i strachu, krzyczące w przekazie.
To książka o czasach „bezmiłości”, w których miłości wcale nie brakowało. Często była ona kwestią wyboru.