Przekład, opracowanie i dwa posłowia: Łukasz Musiał
Po co nam kolejny Kafka? choćby po to, aby przekonać się, że wbrew pozorom wcale go prawidłowo nie znaliśmy. Przygotowując Dzienniki do druku po raz pierwszy, wydawcy pośmiertnej spuścizny pisarza stanowczo zmodyfikowali wszystko, co ich zdaniem „psuło” tekst. Co zaś wydawało się błahe, banalne, nieistotne – po prostu usuwali. Kompletne niemieckie wydanie Dzienników, w wersji zgodnej z rękopisami, ukazało się dopiero w 1990 roku. Niniejszy przekład jest pierwszym, który konsekwentnie podąża za tamtą edycją. Uzupełniają go przypisy i komentarze.
W październiku 1921 roku Kafka notował: „Ten, kto za życia nie potrafi się z życiem uporać, potrzebuje ręki, by trochę odganiać rozpacz z powodu własnego losu, (…) ale drugą ręką może zapisywać, co widzi pod gruzami, albowiem widzi inaczej i więcej od innych”.
Być może właśnie taka jest główna funkcja Dzienników, gromadzić „zapiski spod gruzów”. Zgoda, życie ulega dla Kafki niepowstrzymanej erozji. Kończy się porażką, a porażka zawsze jest bolesna. Ale porażka praktykowana starannie i troskliwie (w tym zaś, przyznajmy, pisarz osiągnął prawdziwe mistrzostwo) bywa przecież dla literatury ciekawszym zakończeniem. Wyraźnie ciekawszym.
Literacką wartość Dzienników dostrzeżono późno. Obecnie coraz częściej uznaje się je za ważny składnik twórczości Kafki; za niezbywalną część jego pośmiertnej rozmowy z czytelnikami, wyjątkowo intymnej. Oto jesteśmy świadkami, jak Kafka przekształca własne życie w literaturę.
Łukasz Musiał