Mrówka to niezaprzeczenie jedno z najszlachetniejszych, najmiłosierniejszych, najszczególniej oddanych, wspaniałomyślnych i altruistycznych wśród stworzeń, które bytują na naszej planecie. Mamy tu do czynienia z rzecząpospolitą wysoce wspaniałą, której my ludzie — niestety — nie znamy, z rzecząpospolitą matek. Lecz bezpłciowe, są z obowiązku ożywione głębszym i gorętszym poczuciem macierzyństwa, niż właściwe rodzicielki. Nigdzie w przyrodzie nie odszukacie równie płomiennego uczucia macierzyństwa. Kwoka broni swoich kurcząt przed każdym niebezpieczeństwem, ale nie zdradza miłości ku jajom, które znosi. Urwij odwłok mrówce-robotnicy, która stara się uratować kokon, odetnij — jeśli będziesz miał wstrętną odwagę to uczynić — dwie tylne nogi, na czterech nogach, które jej pozostały — robotnica, nie wypuszczając swego drogiego ciężaru i wlokąc swe wnętrzności — gdyż zdolność zachowania życia jest u niej niezrównana jak miłość — pójdzie dalej i zginie dopiero wówczas, gdy larwa albo poczwarka, reprezentująca przyszły owad, odnajdzie się w schronieniu. W tym heroicznym matriarchacie każdy osobnik z całym oddaniem spełnia swój obowiązek ku pożytkowi wszystkich, jak gdyby społeczeństwo składało się z niego jednego.