Książka ta opisuje ostatnią fazę zagłady żydowskiej ludności powiatu Dąbrowa Tarnowska. Na podstawie bogatej dokumentacji z archiwów polskich, niemieckich i izraelskich autor odtwarza wydarzenia z lat 1942-1945, kiedy to Niemcy próbowali wyłapać żydowskich niedobitków, tych, którzy latem 1942 r. Uniknęli wywiezienia do obozu zagłady w Bełżcu. Książka opisuje z jednej strony działania policji niemieckiej, a z drugiej rolę polskiej policji granatowej, wiejskich straży nocnych, junaków z Baudienst czy też miejscowych strażaków w wykryciu i zamordowaniu żydowskich ofiar. Na tle trwającego aż do końca wojny Judenjagd ("polowania na Żydów") pozostały w dodatku zarysowane dramatyczne wybory stojące przed ludźmi ratującymi Żydów. Pierwsza faza Judenjagd polegała na pełnej mobilizacji niemieckich oddziałów ewakuacyjnych (Evakuirungskommandos), polskiej policji granatowej, junaków z Baudienst i żydowskiej Służby Porządkowej. Pierwsze godziny i dni po akcji wysiedleńczej charakteryzowały się szczególnie wielką liczbą ofiar. Wpadali wówczas Żydzi wyciągnięci z kryjówek i z bunkrów w gettach i ci, którym udało się zbiec do pobliskich lasów. Natomiast do wykrycia lepiej ukrytych Żydów niezbędne były inne środki i inne metody. W tej fazie, która miała trwać już do końca wojny, najważniejsze - z punktu widzenia Niemców - było zapewnienie sobie współpracy ze strony miejscowej ludności. W celu osiągnięcia pożądanego skutku Niemcy uciekali się przeważnie do polityki zachęt i kar, wspartych ciągłą akcją uświadamiającą polską ludność o "żydowskim niebezpieczeństwie". Autor odtwarza splot tragicznych okoliczności, które przesądziły o tym, że tak nieliczni Żydzi nie padli ofiarą polowania.