“Słomiana wdowa” to książka Józefa Ignacego Kraszewskiego, polskiego pisarza i publicysty i autora największej liczby wydanych książek w historii literatury polskiej i siódmego autora na świecie pod tym względem.
“Słomiana wdowa” to fraszka dramatyczna, napisana przez jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XIX wieku.
“KAPITAN ZEGRZDA — SĘDZIA wchodzą ostrożnie i powoli, od strony przeciwnéj dworowi. KAPITAN (z tęsknotą i zapałem). A! drogi przyjacielu, jakże się tu nic a nic nie zmieniło... Drzewa tylko podrosły, klomby wypiękniały... A my... Dziesięć lat! mój Boże!.. Co się stało z nami? Gdzie te czasy szczęśliwe, gdzie godziny, któreśmy tu prześnili, przemarzyli! (rękami czoło ściska). Stary jestem, a tak się czuję wzruszonym... Aż mi wstyd...
SĘDZIA (z uśmiechem). Tego się nie masz co wstydzić. Młoda miłość, studencka, to najczystsze i najtrwalsze z uczuć, to pierwociny życia... To wiosna! że Adelę kochałeś i kochasz, temu się ani dziwuję, ani cię o to mogę obwiniać... Znajduję tylko, iż ta twoja miłość tak wyegzaltowana, pozwól sobie powiedzieć, niezrozumiałą jest, dziwaczną, do kata, nielogiczną...
KAPITAN. Jakto niezrozumiałą? dla czego nielogiczną... (z zapałem.) Ja z nią przeżyłem i przecierpiałem lat tyle... Przyniósłem ją tak gorącą, tak wielką, jakem ztąd uniósł z sobą...
SĘDZIA. Pozwól mi się wytłumaczyć. Kochałeś ją — losy was rozdzieliły nie z waszéj winy. Poszła za mąż za innego, zostawszy samą na świecie. Powracasz po latach dziesięciu i niefortunna twa dola się zmienia.”
Fragment