Jules Verne: Zamek w Karpatach. Le Château des Carpathes. Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i francuskiej. Version bilingue: polonaise et française.
Opowiadanie niniejsze nie jest fantastycznym, aczkolwiek niejednemu może wydawać się nieprawdopodobnym; zwrócimy uwagę jednak, że żyjemy w czasach, w których dzięki coraz nowym naukowym odkryciom, będącym niejako zadatkiem przyszłości, nie można naszej powieści zaliczyć do legend. Zresztą legendy i podania nie tworzą się już teraz, przy schyłku dziewiętnastego wieku, odznaczającym się poręcznością i realistycznymi dążeniami. Nie napotkasz ich ani w Bretanii, tak obfitującej w starożytne, dzikie podania; ani w Szkocji, kraju gnomów; ani w Norwegii, zaludnionej fantastycznymi postaciami elfów, sylfów i walkirii, ani nawet w Siedmiogrodzie, gdzie na tle otaczających go Karpat mogłyby się ukazywać nadprzyrodzone istoty. Jednakże trzeba przyznać, iż w krainie Siedmiogrodzkiej lud wierzy jeszcze w zabobony i w przeciętniewieczne czary. Gérando opisywał te odległe prowincje Europy, a Elizeusz Réclus zwiedzał je nawet, lecz żaden z nich nie dotknął przedmiotu, o którym mamy mówić.
„Cette histoire n’est pas fantastique, elle n’est que romanesque. Faut-il en conclure qu’elle ne soit pas vraie, étant donné son invraisemblance? Ce serait une erreur. Nous sommes d’un temps où tout arrive, – on a presque le droit de dire où tout est arrivé. Si notre récit n’est point vraisemblable aujourd’hui, il peut l’être demain, grâce aux ressources scientifiques qui sont le lot de l’avenir, et personne ne s’aviserait de le mettre au rang des légendes. D’ailleurs, il ne se crée plus de légendes au déclin de ce pratique et positif dix-neuvième siècle, ni en Bretagne, la contrée des farouches korrigans, ni en Écosse, la terre des brownies et des gnomes, ni en Norvège, la patrie des ases, des elfes, des sylphes et des valkyries, ni même en Transylvanie, où le cadre des Carpathes se prête si naturellement à toutes les évocations psychagogiques. Cependant il convient de noter que le pays transylvain est encore très attaché aux superstitions des premiers âges. Ces provinces de l’extrême Europe, M. De Gérando les a décrites, Élisée Reclus les a visitées. Tous deux n’ont rien dit de la curieuse histoire sur laquelle repose ce roman. En ont-ils eu connaissance? peut-être, mais ils n’auront point voulu y ajouter foi. C’est regrettable, car ils l’eussent racontée, l’un avec la précision d’un annaliste, l’autre avec cette poésie instinctive dont sont empreintes ses relations de voyage. Puisque ni l’un ni l’autre ne l’ont fait, je vais essayer de le faire pour eux.”