Dzieje Stanów Zjednoczonych z wielu względów stanowią dla czytelnika europejskiego materiał ciekawy, a niejednokrotnie wręcz pasjonujący. Są one przecież tak odmienne od dziejów państw europejskich, w dodatku przeciętna nasza znajomość historii Stanów Zjednoczonych Ameryki, ta wyniesiona jeszcze ze szkoły, jest szczególnie fragmentaryczna.
Odruchowe zdumienie budzi fakt, iż kraj ten, reprezentujący dziś tak wysoki poziom technologiczny, ekonomiczny i społeczny, zaledwie przed stu pięćdziesięciu laty rozdarty był najzacieklejszą wojną domową o elementarną w naszym rozumieniu kwestię, czyli zniesienie niewolnictwa.
Żeby zrozumieć Amerykę, trzeba poznać Abrahama Lincolna. Lincoln praktykował jako adwokat przez blisko 25 lat. W tym czasie zdobył podstawy wiedzy społecznej i tę ogromną znajomość psychiki ludzkiej, którą się tak wyróżniał jako prezydent.
Jako człowiek budził sporo sympatii. Był w miarę możliwości tolerancyjny, lecz i niezłomny wtedy, gdy uważał to za konieczne. Był w pełni sobą, gdy jako prezydent odręcznie pisał listy kondolencyjne do rodzin poległych żołnierzy albo gdy wieczorami sam zasiadał przy telegrafie.
Już jako prezydent Lincoln wyznaczył Stanom Zjednoczonym taką drogę: „Przyszłość naszą musi teraz opanować chłodny rozum, starannie wszystko obliczający". I choć taka polityka nie budzi wielkiego entuzjazmu, to jednak Stany zwykle poszły rzeczywiście tą drogą, choć z różnymi zakrętami — interesujące, jak aby to ocenił dzisiaj Abraham Lincoln?