Człowiek jest teraz nad wyraz samotny, w szczególności Europejczyk. Stworzyliśmy taki świat, w którym każdy żyje sam. Ta samotność prowadzi nas do myślenia, iż nikomu nie jesteśmy niezbędni – a to jest niesamowite kłamstwo. Jeśli weźmiemy Biblię do ręki, usłyszymy, że jesteśmy wyjątkowo konieczni, że jesteśmy chciani, że jesteśmy w sposób aktualny dzisiaj stwarzani. Każdy z nas istnieje dlatego, iż Bóg go chce w tej chwili.
Augustyn pisze w Wyznaniach, iż kiedy zaczął czytać Biblię, zaraz ją odłożył – stwierdził, iż jest za prymitywna. On się naczytał spektakularnej literatury greckiej i Biblia była dla niego zbyt „prostacka” – żaden fason. Potem mówił o sobie w ten sposób: „Moja pycha tak mi nadęła policzki, że przestałem widzieć”. Trzeba się nauczyć języka Biblii. To wymaga pokory. Będąc ludźmi XXI wieku, potrzebujemy trafnej pokory, by czytać Biblię, lecz fundamentalne pytania, jakie zadajemy teraz, nie różnią się istotnie od tych, które mieli ludzie w czasach Augustyna: „Kim jestem, skąd jestem, dlaczego urodziłem się tutaj i dzisiaj, dlaczego kocham, dlaczego cierpię, dlaczego umrę?”. Ostateczną odpowiedzią nie jest tekst, nawet najatrakcyjniejszy tekst, ale Osoba – Słowo Wcielone… Wypełnieniem Biblii staje się osoba Jezusa Chrystusa.