Poszukująca odpowiedzi na dręczące ją pytania Ilona P. Posyła swoje alter ego, byłego policjanta producent Konieczkę, do sanatorium Turnia w Lądku-Zdroju z poleceniem śledzenia swego partnera, którego podejrzewa o romans. Kiedy w ośrodku pojawia się osoba zamieszana w sprawę o kryptonimie „Pociąg”, którą niegdyś zajmował się kapitan Konieczko, wszystko wywraca się do góry nogami.
Wśród zapachu borowiny i muzyki Don Vasyla były policjant staje przed jednym z najtrudniejszych zadań: musi odnaleźć sam siebie. Czy poradzi sobie z nawiedzającymi go – i teren wokół sanatorium – demonami? I jak wpłynie to na Ilonę? Ta powodująca śmiech, lecz i budząca grozę opowieść przedstawia, że na mnóstwo rzeczy nigdy nie jest za późno.
Od tego momentu oczy i uszy kapitana Konieczki miały zastąpić moje, niesprawne od kilku dekad. A jego umysł, czujny i otwarty, miał dodać mi swojej śmiałości. Krótko mówiąc zatem, moje alter ego, oko przebudzenia – jak zwał, tak zwał – w osobie byłego policjanta miało mnie wyciągnąć z zaklętego kręgu kłamstw i bezradności.
Barbara Tomaszewska – fanka groteski w literaturze, w notce o sobie pisze w sposób zawoalowany, iż urodziła się dwa razy. I że do końca nie wie, który z okresów następujących po tych wydarzeniach jest dla niej – jako autorki – kluczowy. Jedno jest pewne: w swej twórczości z każdego z nich wyjmuje autentyczne uczucia i nadaje im drugie życie.