Kraków 7500 lat temu. Przełom mezolitu i neolitu.
Z wapiennego wzgórza roztacza się widok na wielką rzekę. Moczary, bagna i puszcza bez początku i bez końca, pełna turów, niedźwiedzi i wilków. Jaskinię u podnóża skały zamieszkuje gromada ludzka. Jak żyje, jak poluje, jak się bawi, o co się spiera, czego się boi, czy ich emocje są inne niżeli nasze dzisiaj?
Kraków dziś.
Mieszkańcy doliny wśród wzgórz wędrują tymi samymi ścieżkami co łowcy turów sprzed tysięcy lat. Bawią się szaleńczo jak oni. Jednakowo upadają w nikczemność. Jeśli nienawidzą, to każdą drobiną duszy. Jeśli kochają, to tak samo zapamiętale. Spotykają się u stóp wawelskiego wzgórza, w tych magicznych momentach gdy czas traci swą moc.
Ta historia kipi od emocji. Przesiąknięta namiętnością, pradawnymi lękami, szlochem skrzywdzonych, krwią walczących i potem tych, którzy wzięli na siebie brzemię ciężkiej pracy, choć nigdy wcześniej o niej nawet nie słyszeli. Pachną w niej zioła, dym ognisk, bydlęce odchody. Tysiące lat później w tym samym miejscu nad miastem i rzeką unoszą się spaliny samochodów przejeżdżających po moście Dębnickim i mgliste przeczucie, iż świat znów zmienia się bezpowrotnie.