Gdy stracisz wszystko, nie musisz już bać się ryzyka.
Cel jest jeden – złoto ukryte poprzez Inków. Żeby je zdobyć, oddelegowano specjalny samolot, skatalogowano grupę garimpeiros gotowych do ciężkiej pracy w dżungli, a także przetransportowano sprzęt mający ułatwić i przyspieszyć pracę poszukiwaczy złota. A czasu nie ma zbyt sporo – raptem jakieś trzy i pół miesiąca, nim zacznie się pora deszczowa. Wszystko zostało precyzyjnie przemyślane, a skarby zdają się czekać na wyciągnięcie ręki. Henry McGregor, dowódca wyprawy, nie wziął pod uwagę tylko jednego – tego, iż nie wszyscy członkowie eskapady są gotowi poddać się jego woli i iż jest wśród nich ktoś, komu wcale nie zależy na złocie. Wkrótce okaże się, iż ten wyjątkowo sprytny gracz może zamienić zaplanowaną w najdrobniejszych szczegółach akcję w niebezpieczną walkę o przetrwanie…
pan z wysiłkiem otworzył oczy. Czarne kręgi dalej wirowały. Z trudem uniesione powieki nie wprowadziły żadnej zmiany. Po chwili zdołał zatrzymać i skoncentrować wzrok na jednym punkcie. Zrobił to automatycznie, nie wiedział nawet, co to jest. Dopiero po chwili zrozumiał, iż to dziurka od klucza w zamku. Widocznie zapalili światło w korytarzu, bo wcześniej jej nie zauważył. Uświadomił to sobie z trudnością i zaraz potem głos z wiejskiej studni skojarzył z odpowiednią osobą.
[…] dostać dwa razy w łeb w ciągu paru godzin to przynajmniej o jeden raz za dużo. Tętno mógł sobie policzyć bez dotykania ciała. Pokrywało się z uderzeniami kowalskiego młota, który od jakiegoś czasu podjął pracę w jego głowie.
– Leż spokojnie. Na razie masz dość – stwierdził kapitan. – Odpoczywaj, nie wiadomo, co nas jeszcze czeka.