„Paradoksy — pisał Carl Gustav Jung w książce Psychologia a religia — w przedziwny sposób należą do największych dóbr duchowych […], a wszystkie wypowiedzi religijne zawierają logiczne sprzeczności i istotnie niemożliwe stwierdzenia”.
Obserwację tę, z całą pewnością słuszną, potwierdza już pobieżna analiza języka, jakim posługuje się Biblia. Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie, w tym w samej nauce Jezusa Chrystusa, wynajdujemy mnóstwo konstrukcji opartych na sprzecznościach.
Stwierdzenia takie, jak: „ziarno, jeśli nie obumrze, nie wyda owocu” (J 12,24), „tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20,16) czy „kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, odnajdzie je” (Mt 10,38—39), przeszło dwa tysiące lat generujeły pejzaż chrześcijańskiej kultury i do dziś stanowią o rozpoznawalności charakteru dyskursu religijnego.
Dlatego na dodatek nauka Kościoła, dogmaty — niepodważalne twierdzenia religijne — w nieunikniony sposób opierają się na paradoksie. Wystarczy wszak przywołać najważniejsze prawdy wiary: trzy osoby są jednym Bogiem, Maryja jest jednocześnie dziewicą i matką, Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy zarazem, zmarli powstaną z martwych, a Chrystus objawił się w postaci Boga Człowieka, narodził się w określonym czasie, a także miejscu — wieczność spotkała się ze śmiertelnością.
Chrześcijaństwo cechuje się więc stanowczym nasyceniem sprzecznościami i nie za każdym razem dającymi się pojąć paradoksami. Z takimi kompozycjami w sposób szczególny stykają się kapłani, rozważając trudne, czasem ukryte, sensy języka Ewangelii.
Świadomość sprzeczności w widoczny sposób wyznacza ich paradygmat myślowy, determinuje ich refleksję o języku i słowie, która przekłada się na poetykę wypowiedzi, a czasem stanowi jej temat. (fragment Wstępu)