Był rok 1984, gdy w drobnej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano głowę i przebijano pierś metalowym zębem brony. Po jakimś czasie zaniechano tego zwyczaju i przez sporo lat żaden zmarły nie zakłócał spokoju tamtejszym mieszkańcom.
Wieńczysław Pskit w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku był niewiele znaczącym chłopcem i cudem uniknął niebezpieczeństwa ze strony ukochanej siostry. Miał nadzieję, iż nigdy więcej nie usłyszy o jednej krwi, która burzy się w żyłach po śmierci i każe szukać wiecznego ukojenia. Tymczasem rok 2011 nieoczekiwanie wskrzesza dawne koszmary...