Siedem promocji temu, za siedmioma centrami handlowymi, była sobie reklamacja… Spędziłem 4 lata mojego życia w polskiej centrali zagranicznej sieci dyskontów. Jednym z moich zadań było rozpatrywanie trudniejszych przypadków reklamacyjnych.
Jedni w pracy siedzą na facebooku, inni grają online, ja z kolei użerałem się z chorymi fantazjami kupujących. Mój czas zajmowały dysputy nad adekwatnością reklamacji ciśnieniomierza, który „zawsze prezentuje inne ciśnienie", czy rozpatrywanie reklamacji przesłanych do mnie pocztą majtek męskich, z dołączoną karteczką „stosowane lecz wyprane".
Ocierałem się wręcz o filozofię. Fantazja klientów dyskontów nie zna żadnych granic. A przekroju wieku i charakteru nie da się ująć w żadnym szablonie. Tekst demaskuje ukryte w nas twarze konsumenckich potworów i piętnuje konsumpcyjny styl życia.
Jeśli oczekujecie pomocy (…), nie zaczynajcie pisania maila od „żądam", „pozwę was", „wy idioci" etc. (…). Gdy jednak zaczniecie maila od hałasu i draki w biały dzień, mimo iż to dopiero wasza pierwsza informacja w tej sprawie, a traficie na kogoś, kto chce wam normalnie, życzliwie pomóc, awansujecie w jego myślach na przeciętnie tępego kretyna.
A on i tak wam pomoże. Bez wszczynania draki. Więc nie owijając w bawełnę, poczekajcie z pretensjami na rozwój sytuacji, może nie będzie potrzeby pokazywania światu waszego Mr. Hyde. Rafał Świerzy Niektórzy mnie będą za to szukać, wielu znienawidzi.
Ale ja musiałem to z siebie wyrzucić i opowiedzieć Wam całą prawdę. Jak przeczytacie, to mnie zrozumiecie. Oni są wśród nas, ale nie da się ich rozpoznać. Interesujące, czy pamiętają, jak krzyczeli na mnie poprzez telefon, kiedy musiałem zachowywać pozory dyplomacji.
Reprezentowałem przecież dużą, poważną markę. Taki grzeczny Pan, to mu łatwiej dołożyć. Na szczęście wróciłem. I już nie muszę niczego udawać. Gotowi?