Bohaterowie tej książki nie mieszczą się w ściśle określonej wizji lewicowości czy socjalizmu. Byli „ludźmi lewicy" — rzecznikami socjalizmu, bo sami przypisywali sobie takie intuicje ideowe, nierzadko syntetyzując własną „lewicowość" z nowoczesnością, demokratyzmem czy także radykalizmem.
Nie inaczej jest z „chrześcijaństwem". Nie tyle był to dla nich system religijny, styl myślenia religijnego, ile źródło motywacji (…). Wytwarzając programy, wizje, wysuwając mniej lub bardziej mocne dezyderaty (polityczne, społeczne, ekonomiczne) czerpali pełnymi garściami z Ewangelii, nauczania Chrystusa i Apostołów.
Bliższa im była wizja chrześcijaństwa pierwotnego, niezinstytucjonalizowanego, w ich przekonaniu „czystego" i „nieskażonego" naturalną słabością człowieka (także duchownych). Zwłaszcza w epoce romantyzmu synteza religii z myślą polityczną była sprzężeniem naturalnym, a chrześcijańska motywacja dążeń socjalistycznych była niemal powszechna (…) Ze Wstępu