Clara Kramer urodziła się w 1927 r. W Żółkwi jako Klara Schwarz. Była pierwszym dzieckiem Salki z domu Reitzfeld (1904–1959) i Meira (Majera) Schwarza (1886– 1959); w 1928 r. Na świat przyszła jej młodsza siostra, Mania.
Rodzina mieszkała w mieście od za każdym razem. Dziadek ze strony matki Szymon Reitzfeld (zm. 1941) był wraz z mieszkającymi w sąsiedztwie rodzinami Patrontaschów i Mehlmanów właścicielem tłoczni oleju, zwanej potocznie olejarnią, którą zarządzał Meir Schwarz.
Historii życia autorki dziennika nie sposób opisać inaczej, jak na tle historii jej miasta rodzinnego i jego społeczności żydowskiej. Żółkiew leżała przed wojną w województwie lwowskim Drugiej Rzeczypospolitej i była dość standardowym galicyjskim miasteczkiem, zamieszkanym poprzez Żydów, Polaków i Ukraińców.
Z 4,5 tys. Żółkiewskich Żydów wojnę przetrwały pod okupacją niemiecką 74 osoby. Z tej liczby po wojnie pozostały w Żółkwi dwie. Zygmunt Lajner, ostatni żółkiewski Ocalały, zmarł w 1999 r. Po Żydach w Żółkwi zostały: bryła zrujnowanej synagogi (w czasach sowieckich mieścił się tam pomiędzy innymi skład soli), nieliczne mezuzy na domach w centrum miasta, resztki cmentarza zamienione w latach siedemdziesiątych na bazar i zdewastowany pomnik pamięci ofiar akcji likwidacyjnej w 1943 r., wzniesiony w latach dziewięćdziesiątych w miejscu masowych grobów.
Dom Mehlmanów i schron, w którym wojnę przetrwała Klara Schwarz i jej towarzysze, istnieją do dziś. Co raz więcej mam nadziei, że Pan Bóg nam dopomoże. Lecz wieść, którą p. Beck przyniósł dziś z miasta, zaciemniła nam komunikat.
Znaleźli gdzieś 3 Żydów i zastrzelili ich. Ach, jaka to tragedia ginąć teraz, kiedy sytuacja polityczna jest taka dobra i wyzwolenie bliskie. [11 września] Doprawdy, człowiek siedzi na tej dziurze pomiędzy robactwem i myszami i czeka na tę prawidłową wiadomość, i wyłącznie chce żyć.
I pomyśleć, co myśmy tu swoje wycierpieli, aleśmy przeszli dla tego życia, i to jeszcze nie wiemy, czy nie męczymy się na darmo. [15 września] Temu, który to będzie kiedyś czytał, włosy staną na głowie.
Że coś takiego może się dziać w 20. Wieku i gdzie, w tych „kulturalnych Niemczech". W biały dzień mordują tyle tysięcy ludzi i między tymi mordercami nie odnajdzie się ani jeden, który się ulituje nad tymi niewinnymi istotami.
Ale jak niewinni?! Winni!!! Powinni byli podnieść protest! Porwać siekiery! Oblać każdego gestapowca benzyną i podpalić, żeby w każdej akcji zginęła obszerniejsza część gestapowców! Przecież świat będzie pogardzał narodem, który tak biernie dał wyniszczyć się.
[16 wrzesnia] Fragmenty zapisków Clary Kramer