Pitcairn to skrawek lądu na Oceanie Spokojnym leżący piętnaście tysięcy kilometrów na południowy wschód od Londynu. W 1790 roku do brzegów wyspy przybił brytyjski okręt Bounty. Buntownicy zeszli na ląd.
obecnie żyje tam kilkadziesiąt osób. Sześć razy do roku w pobliże wyspy podpływa statek, czasem zawija jacht, a mieszkańcy z nieodgadnionych powodów niechętnie patrzą na obcych.
Angielski dziennikarz został deportowany, zanim zdążył zejść z pokładu. To samo spotkało francuskiego autora książek podróżniczych. Pewna reporterka usłyszała: „Powiesimy cię, jeśli o nas źle napiszesz”. Korespondentka australijskiego „The Independent” była zastraszana. Na forum internetowym zamieszczono post: „Kathy Marks powinna być zastrzelona”.
Maciej Wasielewski dostał się na wyspę, podając się za antropologa badającego żeglarskie sagi. To, co odkrył, okazało się jeszcze bardziej niełatwe, niżeli przeczuwał…
"To nie jest książka o niewielkiej wysepce gdzieś na krańcu świata. To jest książka o tym, czego każdy z nas się boi. Maciej Wasielewski dotknął czegoś przerażającego i potrafił to opisać. Użył do tego skrupulatnie tylu słów, ilu trzeba, i ani jednego więcej. Wiedział, iż to, co „najgorsze, można opowiedzieć milczeniem”. Ta książka dotyka zła w taki sposób, iż po jej przeczytaniu człowiek potrzebnie i natychmiast chce zrobić coś prawidłowego, by zmyć z siebie to, czego doświadczył. Przeżycie, które daje czytelnikowi Wasielewski, nie jest ani nietrudne, ani przyjemne. Jest za to konieczne." Filip Springer
"Pitcairn to tylko pozornie znikoma wyspa zagubiona na wielkim oceanie. W książce Wasielewskiego Pitcairn to metafora całego świata, piekła, które my, ludzie, formujemy sobie nawzajem. Piekła oblepionego miodem." Witold Szabłowski