W boksie, tak jak w miłości, najważniejsza jest wytrwałość.
Dzieciństwo Róży, które przypadło na czasy PRL-u, naznaczyła choroba ukochanej mamy. Może to właśnie trudne doświadczenia sprawiły, iż dziewczynka od najmłodszych lat była zaradna, ale też nieco agresywna, i wierzyła,zawsze da sobie radę. Najlepiej czuła się w towarzystwie swojego przyjaciela, Waldiego, a ukojenie znajdowała w męskim, brutalnym sporcie – boksie. Gdy w wieku dwunastu lat poznała Boksera, szorstkiego, a także potężnie zbudowanego mężczyznę, którego poprosiła o trenowanie, nie wiedziała, iż tak wyjątkowo wpłynie na jej życie rodzinne… I okaże się brakującą cząstką w jej malutkim świecie.
„Miłość i rękawice bokserskie” to wzruszająca, pełna ciepła i czułości powieść o tym, iż ludzie, którzy są sobie pisani, zawsze się odnajdą – bez względu na czas, odległość, a także przeciwności losu.
Choć wydawał mi się taki groźny i brzydki – miał krzywy nos ze śladami źle osadzonego złamania, mięsiste usta, pokaźne, odstające uszy, a na twarzy, ramionach i klatce piersiowej blizny – to jakiś niewyjaśniony instynkt, może zagubionego dziecka podświadomie szukającego dla siebie i swej matki ratunku, podpowiadał mi, iż nie jest złym człowiekiem. Zapragnęłam, aby jednak mnie zauważył. On jakby pochwycił moje myśli: obrócił głowę i spojrzał mi prosto w oczy.
O jasny gwint! – przeraziłam się nie na żarty. – I co dzisiaj?
– Hej… – odezwał się.
To niedługie „hej” było dla mnie takim przeżyciem, jakby sam mistrz wagi ciężkiej Muhammad Ali, zajęty okładaniem swojego przeciwnika, nagle wyłonił mnie z tłumu wrzeszczących kibiców i przywitał się ze mną, rzucając: „Hej!”.