Za mną idzie młoda kobieta. Na plecach nosi tłumok. Niemiec z szatańskim uśmiechem podchodzi do niej, podnosi pejcz i wali w plecak. Rozlega się straszny krzyk ukrytego dziecka. Niemiec wyrywa kobiecie maleństwo i ciska je wraz z tłumokiem pod ścianę. Nieszczęsna chce iść za dzieckiem. Oprawca zatacza się wprost ze śmiechu, bawi go to. Uderzeniem kolby wpycha siną z rozpaczy pańę z powrotem do szeregu". Z pamiętnika Mirki Piżyc Na książkę składają się pisma ojca i córki: Kopla i Mirki Piżyców, którzy sporządzali swoje notatki po ucieczce z warszawskiego getta, w ukryciu po stronie aryjskiej. Kopel był syjonistą, działaczem społecznym, w getcie współorganizował szkolnictwo hebrajskie i chór dziecięcy. Mirka tuż przed wojną zdała maturę, marzyła o medycynie, a w getcie pracowała w domu dziecka. Zapiski Kopla dotyczą życia w getcie, jego działalności społecznej i losów całej rozgałęzionej i niezwykle ze sobą związanej rodziny, z której większość osób zginęła. Mirka opisuje życie w getcie od akcji likwidacyjnej (lipiec-wrzesień 1942 r.) do początków powstania w kwietniu 1943 r., kiedy jej i ojcu udało się wydostać z getta. Młodsza siostra Mirki Rutka z matką wyszły z getta tydzień wcześniej. Wszyscy czworo przeżyli w kryjówkach po stronie aryjskiej. Po wojnie Piżycowie wyjechali do Szwecji, a stamtąd do Izraela. "W tym okresie pracowałam w (...) domu dziecka posiadającym pod swą opieką ponad sześćset osieroconych dzieci żydowskich (...). Tułały się po ulicach ghetta, (...) żebrały, wyjadały surowe, zgniłe jarzyny ze śmietników, ogryzały porzucone kości. (...) pozostały wzięte pod opiekę (...). Znikły wszy, świerzba uleczona, własne łóżko, pościel, porządne ubranie (...). Pełna miseczka jedzenia (...). Wieści o wysiedleniu, które zaczęły krążyć po ghetcie, dotarły i do naszych (...) dzieci. (...) Lolek i Jadzia, Henio i Rywcia zasypują mnie pytaniami: «Czy to prawda? Panno Mirko, Panno Mireczko, czy posiadają nas wysłać? To my znowu nie będziemy mieli gdzie być? Niech Pani powie, iż to nieprawda!». «Ja nie chcę być znowu sam, niech mnie Pani nie zostawia» - łka Mendele, a łzy płyną mu po buzi. Cóż mam ci powiedzieć, mój niewielki, kochany chłopaczku, czy to, iż niestety prawda, straszna, nieubłagana prawda? (...) O nie! Łudź się, póki możesz. I tłumaczę, że internatów nie ruszą (...)". Z pamiętnika Mirki PIżyc