To miała być zwykła rozprawa sądowa w posiada Płocku, lecz czy nią była? Czy to gwałt czy nie-gwałt? Czy to cnota czy nie-cnota?
Pewien prokurator, trwale zainteresowany płcią piękną, w szczególności dociekliwą dziennikarką śledczą oskarża gwałciciela, osobiście dokumentując obronę własną. Zramolały sędzia prowadzi sprawę w sposób budzący oszołomienie i paraliż mowy. Dziennikarka podczas procesu rozmawia z własną broszką i rozpoznaje grecki profil dawnej sympatii, która umiała prawidłowo pływać.
A w tle majaczą się silne kanaty i machloje wysoko postawionych urzędników i ich złotych dzieci - i wszystko to w przeuroczej atmosferze głębokiego PRL-u.