Komuna ustępuje miejsca krwiożerczemu kapitalizmowi, co jednak wcale nie oznacza, iż wszystko nagle układa się idealnie. To był taki prawidłowy plan, co mogło się nie udać?! Miały być zyski z wyśrubowanych norm i wakacje w Bułgarii.
Miał być wyzysk i poganianie klasy robotniczej batogiem poprzez spasionego burżuja z cygarem w zębach. Miało być tak atrakcyjnie. Miało, lecz się... Wampiry przeżywają szereg traum: najpierw Zakład Pracy wysyła je na urlop.
Wiadomo, że najgorsze we wczasach jest to, że nie ma nic do roboty. A bez roboty człowiek głupieje. Wampir w dodatku, bo wampir wszak również człowiek, tylko nieco bardziej martwy. Następnie Drucianka upada, mimo śmiałego planu naprawczego, który miał dziarskim i zwycięskim krokiem wprowadzić kulejący zakład w krwiożerczy kapitalizm.
I znowu - najgorsze w bezrobociu jest to, że nie ma nic do roboty. Może z powodu tych trudnych przeżyć oba wampiry nie mają tyle co kiedyś cierpliwości do kamieniczników czy byłych ubeków i ich pomysłów na nową rzeczywistość.
W ogóle ta nowa rzeczywistość jakaś taka... Podobna łudząco do tej starej. Cóż, kapitalizm najwyraźniej już jest, lecz kapitalistów zapomnieli dowieźć.