Cięte riposty, skrywane pożądanie, namiętny seks.
Romans biurowy, który rozpali Twoje zmysły, rozmiękczy serce i rozbawi do łez.
Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, a jednak obszerna grupa pań z mojego działu ma odmienne zdanie. Uważają, iż mój szef wygląda niczym senne, mokre marzenie. Fakt, jest wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny, do tego zawsze zjawia się w firmie w nienagannie skrojonym garniturze, pod krawatem i z zegarkiem za miliony monet. Nieprzeciętny boss wyjęty z okładki magazynu „Businessman”.
Niestety to tylko pozory. Już pierwszego dnia w pracy zorientowałam się, iż jest zimnym draniem z kalkulatorem zamiast serca. Po tygodniu wyszło na jaw, iż jest też bezwzględnym, wymagającym, pedantycznym i nieelastycznym jak kij od szczotki szefobotem!
Nie znoszę go! I mojej pracy też! Codziennie zaciskam zęby i robię to, za co mi płacą – analizy, wykresy, zestawienia. I to, za co mi nie płacą – tyranie po godzinach i złorzeczenie na przełożonego.
Ale mam plan. Pokręcę się w tym korpowrotku jeszcze poprzez kilka miesięcy, odłożę zarobione pieniądze na własny biznes i odchodzę. I nie chcę już nigdy więcej widzieć mojego szefa!
Jeden wieczór spędzony z nim sam na sam w biurze sprawia jednak,niespodzianie zmieniam o nim zdanie. Pytanie tylko, czy optymalnie?