Słodko-gorzka opowieść o spełnianiu swych i nie swych marzeń
Maja słyszy to pytanie na każdym rodzinnym obiedzie. Od dzieciństwa marzy o założeniu rodziny i za każdym razem gdy na horyzoncie pojawia się potencjalny kandydat na męża, roztacza wokół siebie uwodzicielską aurę.
Patrycja za żadne skarby świata nie chce się z nikim integrować. Jest singielką i niezwykle sobie chwali ten stan.
Ścieżki pań, dla których szczęście znaczy zupełnie coś innego, przetną się, w chwili gdy każda z nich ma już swój plan na życie. Lecz czy na pewno tak jest? Czy realizują swoje własne marzenia, a może tylko kryteria innych?
Żeby się tego dowiedzieć Patrycja i Maja będą musiały wybrać się nad morze, ratować podupadający hotel, zrobić najlepszą fotkę z hasztagiem, zaciąć się w windzie, zakochać i zgubić kota.
Fragment:
– Czy mogę zaproponować pani kawę? Patrycja odwróciła głowę i spojrzała na wysokiego bruneta, który stał za nią w kolejce do Starbucksa i chyba właśnie próbował ją poderwać.
– Dziękuję, lecz już zamówiłam.
– To może tę komuś oddamy, a ja zamówię pani nową?
Dziwny pomysł.
– Nie trzeba, lubię kupować sobie kawę sama – odparła z uśmiechem.
– O Jezu – wzdrygnął się facet. – Feministka?
Patrycja ominęła go szerokim łukiem.