Nadęty szef, wspólny wyjazd poza miasto i mistyfikacja, która zmieni wszystko Błażej ma trzydzieści pięć lat i życie godne pozazdroszczenia. Praca we własnej firmie mogłaby być rajem na ziemi, gdyby nie pewien denerwujący drobiazg.
Martyna. Metr sześćdziesiąt pięć wzrostu, burza rudych włosów, za szeroka koszula w kratę. Ten drobiazg jest nieokrzesany. I wiecznie gada. I na dodatek nazywa go „szefuńciem". Kiedy gospodarstwo agroturystyczne ojca Martyny rozpoczyna podupadać, w jej rudej głowie rodzi się chytry plan.
Musi tylko przekonać „szefuńcia", by pojechał z nią na kilka dni w rodzinne strony. To będzie trudne, bo Błażej jest standardowym mieszczuchem. Martyna jednak nie spodziewa się, że jej nieelastyczny, snobistyczny szef okaże się także gorącym mężczyzną, który rozpali nie tylko jej wyobraźnię.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.