Medalion z perłą
Saga o paniach, które namiętnie i hardo przyjmują to, co niesie im los.
Wiktoria jest urocza, bardzo młoda i właśnie przeżywa pierwszą miłość. Zapatrzona w ukochanego nie może jeszcze wiedzieć, że los potraktuje ją okrutnie: jej serce zostanie zranione, a ona podwójnie zdradzona. Ale na razie życie jest ładne. Podobnie jak polskie lata dwudzieste znaczone narodzinami gwiazd teatru, kabaretu i niemego kina, luksusowymi kawiarniami, wykwintnymi toaletami kobiet i elegancją panów. W tle słychać pomrukiwania wojny z bolszewikami, w Warszawie można spotkać kobiety szpiegów, a dylematy pokaźnego formatu mieszają się z znikomymi, przyziemnymi sprawami. Jak to w życiu...
Anna Bolecka Pisarka, historyk literatury (przygotowała do druku edycję dramatów zgromadzonych Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej). Absolwentka polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jej powieści: Biały kamień, Kochany Franz, Concerto d’amore, Uwiedzeni oraz Cadyk i dziewczyna cieszą się uznaniem czytelników i zostały przetłumaczone na francuski, niemiecki, duński, niderlandzki i portugalski. W roku 2000 otrzymała Nagrodę Polskiego PEN Clubu za twórczość prozatorską. Oddając w nasze ręce sagę opisującą charakterystyczne i nieproste losy polskich rodzin szlacheckich, tak korzystnie nam znane z tradycyjnej literatury, autorka nie ukrywa, iż inspirowały ją dzieje jej bliskich. Kreśląc pełne emocji obrazy, pozwala dojrzeć nie tylko urok tamtej epoki, lecz i jej niebezpieczeństwa.
Fragment Którejś nocy obudził je jakiś ruch, potem cichy uspokajający szept. Tuż obok dziewczyn pojawili się chłopcy. Noc była bezksiężycowa i z zewnątrz nie docierał żaden lśnienie. W ciemności świeciły jedynie oczy Jurka. „Nie bój się", wyszeptał. „Ja niczego się nie boję, pamiętasz?", odpowiedziała. W tej samej chwili poczuła jego rękę na swym nagim ramieniu. Gładził je delikatnie i pod wpływem dotknięcia skóra stawała się coraz cieplejsza, coraz bardziej gładka i aksamitna. Przysuwali się do siebie powoli, jakby popychało ich coś, nad czym nie mieli władzy. Napięte mięśnie zaczęły drżeć. Z cichym westchnieniem przywarła do ciała, które tuliło się z tym samym drżeniem. „Pragnę cię. Od pierwszej chwili. Wtedy nie miałem odwagi", szeptał z twarzą tuż przy jej twarzy. Wspomnienie oporu, jaki czuła wobec niego, rozpłynęło się niepostrzeżenie pod wpływem pocałunków tak innych od bladych i niewinnych dotąd jej znanych. Nie broniła się, kiedy dotykał jej piersi i ud. Nie czuła wstydu, dotykając go. Fale ciepła przenikały całe jej ciało, docierając do serca.