Cztery kobiety, cztery wstrząsające dramaty. Splot niemożliwych do pogodzenia racji, godny pióra Sofoklesa albo Shakespeare'a, wyraża się tutaj w zwięzłych nowelach. Cztery bohaterki cierpią za nie swoje winy, cztery historie ładnej, czystej miłości kończą się jakże nieszczęśliwie.
Beatrice w odludnej willi na obrzeżach niepokaźnego włoskiego miasteczka, Garcinda wezwana poprzez ojca z klasztornej szkółki, Filomena naznaczona tragicznym losem starszej siostry, wreszcie Lotka samodzielnie próbująca przezwyciężyć rodzinną hańbę.
Można te opowieści potraktować jako okazję do wzruszeń, ale dziś, kiedy minęła moda na łzawe, nieszczęśliwe zakończenia, widać wyraźnie, że celem Paula Heyse nie było wyłącznie dostarczenie czytelnikowi pożywki dla osobistego katharsis.
W tych tragediach nie posiadają udziału bogowie ani czary, każda z nich mogła się wydarzyć i z pewnością wielokrotnie wydarzała się -- niedaleko i niedawno. Każda z nich obnaża bowiem okrucieństwo i obłudę tradycyjnego europejskiego społeczeństwa, w którym,,obyczajowość nie ma nic wspólnego z moralnością".
Ofiarą jest kobieta, ale cierpi także mężczyzna, jeżeli jest uczciwy wobec swych uczuć -- taki przekaz płynie z nowel przyszłego noblisty.