Tak naprawdę większość tych wojen wygrał jeden człowiek. Gdy patrzy się na jego zdjęcie to przemiły starszy pan - Michaił Tomfiejewicz. Ma ponad 90 lat. Jest konstruktorem najbardziej bezusterkowego produktu, jaki kiedykolwiek powstał w ZSRR. Znany jest jako AK47. AK to skrót od Automat Kałasznikowa, a ilość 47 to rok, gdy pozostał zaprojektowany. Po tylu latach wciąż jest nieprzeciętny. Widziałem go na fladze Hezbollahu w strefie Gazy i Bejrucie. W Iraku ma swój pomnik. Ogromna dłoń trzymająca karabin. Mali chłopcy idąc boso przez dżunglę w Kongo i wioski w Rwandzie przewieszali go sobie poprzez ramie. Sięgał im do kolan.niezwykle wydajnie się nim posługiwali. W ciągu jednego dnia wojny można się dowiedzieć więcej o ludziach przez dużo lat znajomości. Dla wielu z nich wojna jest całym życiem. Innego nie znają. Oni zawsze są w stanie wojny. Rwanda Ci mali chłopcy mieli 10, może 12 lat. Taśmą samoprzylepną doklejali magazynki do kolb swych karabinów. Ważyli niewiele więcej niż ich broń. Minęliśmy się bez słowa. Gdyby strzelili do nas, nikt nigdy żeby nas nie znalazł. Nikt nigdy ich nie zapytał, dlaczego to zrobili. Oni sami by się nad tym nie zastanawiali. I ekspresowo o wszystkim zapomnieli. Ja ich wciąż pamiętam. Nie wiem, czy którykolwiek z nich do teraz żyje. Prawdę mówiąc zdziwiłbym się gdyby tak było. Mogliby być wesołymi sympatycznymi chłopakami, lecz nie mieli na to szansy. Nie wtedy i nie w Rwandzie.