Piarg - to ułomki, które kiedyś były wysoko. Niemal pod każdą obszerniejszą ścianą skalną znajdujemy piarżyska - piarg uformowany w trójkąt poprzez czas wygrywający na swych instrumentach, którymi są woda i śnieg, słońce i mróz, orzeźwiający powiew i przewalający się przez główną grań Tatr halny wiatr.
Bloki skalne, istne sarkofagi z granitu albo wapienia, i ruchome głazy, aż po ostry żwir i wreszcie proch. Na tyle żyzny, iż zakorzenia się w nim trawa, krzew, a choćby sama upartość kosodrzewina. Oczywiście - mają swoje indywidualne właściwości.
Jedne są wciąż żywe i tak zachłanne, iż wczołgują się do jezior, inne już się ustatkowały i pogodziły ze swoją rolą - z wyniosłości do podnóżka, z twardości w ziemię: ubogą, lecz przecież przyjmującą nawet limbę.
Obejmując wzrokiem górę - od szczytu po piarg - mamy prawo przypomnieć szczytowi (a przy okazji i sobie!): Spokojnie, poczekaj - i na ciebie przyjdzie kolej. Nie szarp się przeciwko prawu. W naszej materialnej rzeczywistości tak już jest: z góry, w dół, z wysokiej grani otulanej przez mgły rozpoznawalności - w zapomnienie typowe dla zwyczajnego piarżyska.
Od solidnie posadowionych w historii literatury pisarzy, po kamyki-postaci wydobyte z piarżyska zapomnienia na światło czytelniczej łaskawości. Głównym tematem Piarżyska są wypowiedzi kilkunastu najróżniejszych osób o Tatrach i Zakopanem, udostępniane czytającej prasę publiczności począwszy od połowy XIX do początku XX wieku.
I na zakończenie esej Kazimierz Przerwa-Tetmajer: echa tatrzańskie - pierwszy przegląd opinii pisarza o tak bliskich mu górach, ale nie w twórczości beletrystycznej i poezji, lecz w innych wypowiedziach o charakterze doraźnych korespondencji prasowych, felietonów, artykułów problemowych, a także szkiców, a choćby listów.
Piarg - to ułomki, które kiedyś były wysoko. Niemal pod każdą obszerniejszą ścianą skalną znajdujemy piarżyska - piarg uformowany w trójkąt poprzez czas wygrywający na swych instrumentach, którymi są woda i śnieg, słońce i mróz, orzeźwiający powiew i przewalający się przez główną grań Tatr halny wiatr.
Bloki skalne, istne sarkofagi z granitu albo wapienia, i ruchome głazy, aż po ostry żwir i wreszcie proch. Na tyle żyzny, iż zakorzenia się w nim trawa, krzew, a choćby sama upartość kosodrzewina. Oczywiście - posiadają swoje indywidualne cechy.
Jedne są wciąż żywe i tak zachłanne, iż wczołgują się do jezior, inne już się ustatkowały i pogodziły ze swoją rolą - z wyniosłości do podnóżka, z twardości w ziemię: ubogą, lecz przecież przyjmującą choćby limbę.
Obejmując wzrokiem górę - od szczytu po piarg - mamy prawo przypomnieć szczytowi (a przy okazji i sobie!): Spokojnie, poczekaj - i na ciebie przyjdzie kolej. Nie szarp się przeciwko prawu. W naszej materialnej rzeczywistości tak już jest: z góry, w dół, z wysokiej grani otulanej poprzez mgły rozpoznawalności - w zapomnienie typowe dla zwyczajnego piarżyska.
Od solidnie posadowionych w historii literatury pisarzy, po kamyki-postaci wydobyte z piarżyska zapomnienia na światło czytelniczej łaskawości. Głównym tematem Piarżyska są wypowiedzi kilkunastu różnorodnych osób o Tatrach i Zakopanem, udostępniane czytającej prasę publiczności począwszy od połowy XIX do początku XX wieku.
I na zakończenie esej Kazimierz Przerwa-Tetmajer: echa tatrzańskie - pierwszy przegląd opinii pisarza o tak bliskich mu górach, ale nie w twórczości beletrystycznej i poezji, ale w innych wypowiedziach o charakterze doraźnych korespondencji prasowych, felietonów, artykułów problemowych, a także szkiców, a choćby listów.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.