W społeczeństwie, dla którego pieniądze, sukces, władza, a zwłaszcza młodość stały się bogiem, nie ma już miejsca dla ludzi starych. Likwiduje się ich z ich własnych domów rodzinnych, zamyka w domach starców, pozbawia praw stanowienia o sobie, mówiąc krótko: traktuje się ich jak kulę u nogi.
W oczach społeczeństwa starość nie ukazuje sobą żadnej wartości: jesień życia stała się czymś z definicji negatywnym - kojarzy się z reguły z nieczynnością zawodową, brakiem celu, brakiem radości życia, po prostu: brakiem młodości.
Manifest Esther Vilar (w przekładzie Bożeny Intrator) skierowany jest przeciwko kultowi młodości i stanowi zachętę dla ludzi starych, by wreszcie bez kompleksu wieku otwarcie przyznali się do siebie: doświadczonych życiowo, kompetentnych, godnych.
Nie tylko po to, aby złagodzić paniczny strach przed starością, którym zarażeni są młodzi ludzie. Jest to manifestacja wartości, a zarazem apel o akceptację najbardziej naturalnej rzeczy na świecie.