Gwiazdą pop stała się w wieku zaledwie 21 lat, lecz po wielkim sukcesie swoich dwóch albumów Florence nagle odkryła, że poświęcając się tylko muzyce, utraciła równocześnie możliwość przeżywania zwykłych rzeczy. Koncerty stawały się coraz obszerniejsze, włosy coraz bardziej rude, a sukces coraz bardziej efektowny. Dlatego po powrocie z ostatniej trasy koncertowej Florence postanowiła po prostu normalnie żyć, postarać się funkcjonować poza hermetycznym światkiem, jaki znała z ciągłej trasy koncertowej. Na skutek czego piosenki, które powstały, kiedy wróciła do nagrywania, są znacznie bardziej zanurzone w rzeczywistości. „‹‹Ceremonials›› w szerokiej mierze koncentrowało się na tematach związanych ze śmiercią i wodą, natomiast ten album opowiada o uczeniu się jak żyć i jak kochać w realnym świecie raczej niż o uciekaniu od niego. To dosyć przerażające, bo w ten sposób za niczym się nie chowam, ale czułam, iż tak ma być" – mówi o „How Big, How Blue, How Beautiful" Florence. Na płytę składa się 11 utworów (w wersji deluxe 16), które powstały w znakomitej większości w ubiegłym roku przy współpracy z takimi muzykami jak Paul Epworth, Kid Harpoon i John Hill. Nad produkcją czuwał Markus Dravs odpowiedzialny poprzednio m.in. Za płyty Arcade Fire czy Björk i brzmieniowo płyta jest zdecydowanie powrotem do żywego, miejscami nawet rockowego grania. „Marcus pracował z Björk przy „Homogenic", która jest dla mnie wyjątkowo ważną płytą. Czułam, iż znaleźliśmy równowagę pomiędzy żywym graniem, a elektroniką łącząc te dwa światy. Chciałam stworzyć solidne brzmienie, które byłoby jednocześnie delikatne"– opowiada o współpracy z Dravsem Florence. Album Florence and The Machine zwiastowało fantastyczne nagranie „What Kind Of Man", lecz pierwszym utworem, który powstał na płytę był tytułowy „How Big, How Blue, How Beautiful" - „Ta piosenka powstała zaraz po zakończeniu trasy. Potem poprzez prawie rok pogrążyłam się w swoim chaotycznym życiu, żeby na koniec do niej powrócić. Te trąbki na końcu kojarzą mi się z miłością. Jak dźwięki z sekcji dętej która nigdy nie kończy grać tylko rozmywa się w przestrzeni. Coś co chcesz z siebie wyrzucać w nieskończoność. Tak czuję muzykę i jest to najmocniej niesamowite uczucie pod słońcem"- mówi Florence.