Cechą The Cure, uwydatniającą zespół wśród innych legendarnych grup rockowych są często nastrojowe, melancholijne - albo przepełnione dekadencją, brakiem akceptacji dla świata, krzykiem i buntem - teksty utworów odwołujące się do zagadnień wiary i jej braku, ludzkich uczuć, miłości, cierpienia, śmierci i poruszające osobiste, introwertyczne zagadnienia. Są one przede wszystkim oparte na literaturze bądź własnych przeżyciach członków zespołu, którzy nieraz nagrywając płyty przechodzili poprzez załamania psychiczne, głębokie depresje, skłonności samobójcze i uzależnienia od alkoholu czy ciężkich narkotyków. Mimo tego w ich dorobku znajduje się klika radosnych, popowych piosenek, które osiągnęły duży sukces komercyjny w latach 70., 80. I 90. XX w. Muzykę The Cure cechuje jednostkowe brzmienie melodii, miejscami radosnych, a miejscami nastrojowych, czy wręcz mrocznych, z głębokim, wyeksponowanym brzmieniem gitary basowej Simona Gallupa i dość standardowym wokalem Roberta Smitha. Rzadko kiedy pojawia się w niej ciężka, mocna gra przesterowanych gitar, nieraz zastępuje ją gra syntezatorów Rogera O'Donnella (wcześniej Laurence'a Tolhursta).