Nareszcie! Kazali nam na siebie czekać aż pięć lat, ale wracają w wielkim stylu - z płytą, na której niemal każdy kawałek to materiał na obfity hit. Bracia Golec zmienili się, dojrzeli i nagrali album najlepszy z dotychczasowych.
Wydaje się, że powstał on na bazie sprawdzonych komponentów, tych samych, które wyniosły 10 lat temu ich debiutancki krążek na szczyty list przebojów. Lecz to pozory... Ta płyta pokazuje, że Golec uOrkiestra poszła krok dalej.
jednocześnie pod względem aranżacyjnym jak i kompozycyjnym. Wyśmienita - tym razem dużo bardziej nośna - sekcja dęta, muzycznie wyszukane góralskie wtręty (zaaranżowane jednak całkiem inaczej niż do tej pory), wyszukana perkusja i liczne nawiązania stylistyczne świetnie zagrane i zaśpiewane.
A wszystko to zaprawione standardową dla Golców pozytywną energią, poczuciem humoru i łobuzerskim puszczaniem oka. Bracia bawią się muzyką, a jednocześnie jakby od niechcenia produkują... Same przeboje! A każdy z nich tym razem dopracowany został pod względem aranżacyjnym co do najdrobniejszego szczegółu.
'Góralskiego tanga' łączącego zawadiackie zaśpiewy ze skrzypcami i akordeonem nie powstydziłby się sam Carlos Garder, obok niego elektryzująco szalone bałkańskie 'Czar mi daj', czy niesłychanie na muzycznym rynku czarno swingująca trąbka w stylu Amstronga ('Wujek Louis song'...) Ufff!
Chwila wytchnienia przy efektownej 'Kołysance dla Tosi' napisanej dla córeczki Łukasza i Edyty Golców. Za chwilę zaś humorystyczne 'Koniakowskie stringi', a potem jeszcze przebojowe, naładowane pozytywną energią 'atrakcyjnie jest'.
Ta płyta nie ma słabych momentów. Choć tak bardzo różnorodna - Piątka udowadnia, że pięć lat milczenia Golec uOrkiestra wykorzystała do maksimum. Aż boimy się pomyśleć o tym, co będzie przy 6!