Gruzińska historia pełna jest – z jednej strony – okrutnych wojen różnorodnego typu, nacechowanych skrajnym wytężeniem sił fizycznych i moralnych, głębokim dramatyzmem, a z drugiej – zanotowała szerokie sukcesy, w określonych okresach kraj się jednoczył politycznie i terytorialnie, rozwijały się miasta i życie miejskie, nauka, kultura i szkolnictwo" – pisał wybitny gruziński historyk prof. Roin Metreweli. Narodziny, rozwój, wzloty i upadki państwa gruzińskiego pozostawały za każdym razem w ścisłym związku z sytuacją międzynarodową. Gruzini mieli pełne prawo pomstować na jakże destrukcyjne niejednokrotnie przekleństwo geopolityki – położenie w strefie rywalizacji dwóch sporych mocarstw. Z jednej strony Rzym, potem Bizancjum, wreszcie Turcy osmańscy, z drugiej – Persja, Arabowie i znów Persja, tyle że muzułmańska. Raz jedni górą, raz drudzy, nieprzerwane zwarcie, mordercze zapasy, ale walki nigdy nikt bezsprzecznie nie wygra. Byleby wyłącznie kraj kompletnie nie wpadł w ręce przeciwnika.
Ale oto już w X w. Na Kaukazie pojawia się ten trzeci: najeźdźcy z północy. Rusowie. Ponoć nim się wycofali, pogrzebali żywcem swoje żony i niewolników swych zmarłych towarzyszy. Wtedy to był tylko epizod, awanturnicza wyprawa, o której milczą ruskie kroniki. Lecz za osiem i pół stulecia powrócili. Może wiedzeni jakimiś tajemnymi jękami duchów pogrzebanych pań. I powrócili tym razem na dobre. Przyszli jako wybawcy, pomocnicy, przyjaciele, bracia w wierze. Przyszli wyrwać biedną chrześcijańską Gruzję z turecko-perskich kleszczy, „pozbierać ziemie gruzińskie".
I może właśnie to „zbieranie" stanowić będzie największy bonus panowania rosyjskiego. Możliwość swobodnego rozwoju narodowego... Nie, zaraz, jakiego „luźnego"? Krępowanego przecież co chwila na różnorodne sposoby, lecz być może właśnie dlatego tak intensywnego, momentami nerwowego i niespokojnego, czasem wręcz histerycznego, a niekiedy na odwrót: pełnego godności i dostojeństwa, co stanowiło jaskrawy kontrast wobec nieudolnych często, chytrych i pełnych pogardy działań administracji rosyjskiej.
O tym jest ta książka, dedykowana nie tylko dla jakże licznego grona zakochanych w Gruzji. Niech przeczytają ją także zakochani w Polsce. Bowiem w dziejach XIX-wiecznej Gruzji znajdujemy niemało wątków polskich. Natrafiamy na nie w najmniej spodziewanych momentach, w miejscach zupełnie egzotycznych.
Jerzy Rohoziński (ur. 1971), historyk, antropolog kultury. Autor książek Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie (nagroda krajowa „Przeglądu Wschodniego" w 2005 r.), Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795–1916 (nominacja do nagrody „Identitas 2015", wyróżnienie „Academia 2015"), Gruzja. Początki państw (wyróżnienie w plebiscycie czytelników projektu „Literacki Jedwabny Szlak"), Narodziny globalnego dżihadu (nominacja jury i kupujących do tytułu najkorzystniejszej książki historycznej II półrocza 2017 r. W plebiscycie „Historia skategoryzowana" – kategoria „historia interesująca"). Gruzję poznał, koordynując programy współpracy rozwojowej, naukowej i kulturalnej wykonywane poprzez Ambasadę RP w Tbilisi.
Podtytuł: Gruzja pod panowaniem rosyjskim 1801-1917
ISBN: 9788380027640
Kod paskowy: 9788380027640
Autorzy: Rohoziński Jerzy
Rok wydania: 2018
Kod wydawcy: 21752
ilość stron: 292
Oprawa: Miękka
PKWiU: 58.11.12
Format: 16.5x23.5cm
Głębokość (mm): 20
Waga: 0.58
Języki: polski
Grupa towarowa: Książka