To są moje porachunki osobiste z komunizmem i z ludźmi w komunizmie. Kogo nie interesuje ich prywatność albo razi wąskość ich perspektyw, niech dalej nie czyta. Dalej mowa będzie o gnojeniu i z tego tylko wynikają moje uogólnienia i manie.
Może byłem pomyłką w historii, może się spóźniłem i wygłupiałem, zgoda, ale próba progresywnania zgodnie z własnym sumieniem jest zawsze probierzem uczciwości. Zresztą nie byłem jeden: każdy toczy tam taką osobistą i prywatną walkę z aparatem nacisku na świadomość, z wszechobejmującym kłamstwem, z super-pozorem.
Tylko iż większość zgadza się na własną klęskę, nieliczni - na tzw. Honorową przegraną, jeszcze mniej - na remis. Ja nie chciałem się poddać i ustąpić; może to głupie, ale przecież o to samo wojowaliśmy z Hitlerem - obowiązywała wszak wtedy zasada, że jest w końcu coś, z czego nie można ustąpić.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.