"Czasem zastanawiam się, jakie reperkusje ciągnie za sobą posiadanie psa$1380 W szczególnie przeróżnym kontekście. Niewątpliwie są koszty: karmienie, lekarz, miejsce do spania, transport itd. Z całą pewnością wymagana jest jakaś przestrzeń życiowa, skoro zdecydowałeś się mieć sublokatora.
Na razie. Jakieś lokum: posłanie, kołdra, koc. Micha. Opieka - skoro ty jesteś najemcą lokalu i michy. I tyle masz zapisane w umowie. I nagle, niepostrzeżenie, patrzysz, nadziwić się nie możesz, że ta przestrzeń, którą dla sublokatora przeznaczyłeś początkuje - zamiast graniczyć bezpiecznie z twoją - zazębiać się, nie dość na tym - pakować się na twoją osobistą, do tej pory strzeżoną i integralną.
Cichcem, chyłkiem, boczkiem, na twoje osobiste posłanie, niby przypadkiem kładzie się wielki pysk, potem staje zakurzona, albo, co gorsze, zabłocona - zależnie od pory roku - po rannym spacerze łapa, wreszcie (nawet tego nie zauważysz) sublokator wali się na ciebie całkowicie (80 kg) i radośnie zawiadamia: - No, to dzisiaj jesteśmy już razem.
I śmieje się od ucha do ucha. Potrząsa łbem i rozbryzguje ślinę po pokoju. - Tego nie było w umowie - protestujesz gwałtownie i odsuwasz natręta. - Umowa jest dla drętwiaków, a my przecież możemy porozumieć się bez niej, czyż nie$1381 Nie chcesz być drętwiakiem, jak nie chciałeś być mugolem, więc przytakujesz, zagryzając wargi: najpierw ze złości, potem ze śmiechu.
Kiedy już jesteś ugotowany i Emil, rasowy dog z rodowodem godnym Radziwiłłów, rozwala się na Twoim miejscu na kanapie - jest już za późno. Jesteś jego. I skubaniec ma tego pełną świadomość, a ty możesz się tylko zgodzić na proponowane warunki.
Zresztą wcale nie są takie nieprzystępne. On chce mało. Ma charakter psa kieszonkowego: wsadź mnie do kieszeni i kochaj mnie, kochaj, przytulaj i bądź, bądź zawsze." Jędrzej Fijałkowski Powyższy opis pochodzi od wydawcy.