Hotel „Savoy" jest wielką powieściową metaforą drogi na Zachód, widzianej jako błędna ścieżka ku pustyni, coraz dalej od Ziemi Obiecanej, jak podróż do Sodomy, hotel i jego piętra uporządkowane wedle hierarchii społecznej, przypominające kręgi dantejskiego świata, symbolizują piekło i śmierć.
[...] Hotel „Savoy" jest zbudowany jak scenariusz filmowy, jak linia obrazów czy sekwencji (coś w rodzaju nemezis kina w stosunku do Rotha, który go nienawidził ze ślepą zaciekłością); można żeby zauważyć, iż powieść jest skonstruowana jak nieskończona gra przenikań, które rozpadają się na okruchy, fragmenty i pojedyncze szczegóły – odmalowane z suchą realistyczną precyzją godną Neue Sachlichkeit – w płynnym kontekście ogólnej irrealności i niepewności.
Jak na obrazach Chagalla elementy świata żydowskiego są osadzone w ramach rozpadającego się świata paryskiego, tak także w Hotelu „Savoy" strzępy rozdrobnionej nowoczesności splatają się z epickim archaizmem motywów żydowskich: obojętność żebraków i pokątnych handlarzy walutą, dziwny pogrzeb w czasie zamieszek, cmentarz żydowski, majestat milionera Bloomfielda, niezepsutego Zachodem… Powyższy opis pochodzi od wydawcy.