Podróż znaczy wolność, a najlepiej przekonać się o tym w samotnej podróży w najdalsze zakątki świata.
Marzenę Filipczak ciągnie tam, gdzie nie ma powtarzalnych hoteli z folderów turystycznych, a każdy dzień nie jest ograniczony all inclusive. Ona chce zobaczyć to, co widać z okien zdezelowanego lokalnego autobusu lub niewiele znaczącego hoteliku za ruchliwym bazarem. Podsłuchuje, o czym rozmawiają kupującye okolicznego baru i czym emocjonują się miejscowe dzieciaki. Śpi tam, gdzie miejscowi – czasem w pokoju pełnym karaluch ó w, a czasem w prywatnej wieżyczce na dachu hotelu z błyskotliwym widokiem. Je to, co gospodarze - g ó ry ryżu na liściu banana z sosami ze wsp ó lnych miseczek, ostry dhal i dopiero co zdję te z blachy czapati. To wszystko wędrując przez dż ungl ę, plantacje herbaty i tarasy ryżowe, zatrzymując się nad ciepłym oceanem, podziwiając ośnieżone szczyty i wsł uch ując się w egzotyczne dźwięki znacznych miast.
Autorka wraca po latach w te same miejsca – do Indii, Malezji, Tajlandii, Wietnamu i Kambod ży – i sprawdza, jak zmieniło się życie mieszkańców. M ó wi również o bezpieczeństwie samotnej (i nie tylko) kobiety w podróży i odpowiada na pytania, kt ó re powstrzymują niemało os ó b od przeżycia przygody życia.